Przepraszam
Wiem wiem dawno nie było żadnych postów , ale cierpię na brak weny twórczej dlatego napisałam z oporami ten one shot .
10 października najkrwawszy dzień w historii
Konhy i zarazem moje urodziny. Nazywam się Uzumaki Naruto. Dzisiaj są moje
urodziny . Ech…Urodziny po co one komu. Dostajesz kilka prezentów, rodzina
traktuje cię jak boga…No właśnie rodzina. Mama ,tata ,dziecko. Co znaczy
rodzina? Grupa ludzi spokrewniona z sobą ? Nie! Rodzina to grupa ludzi która
się kocha nie ważne czy są spokrewnieni czy nie. Gdy byłem mały zawsze
zazdrościłem innym dzieciom że mają prawdziwą rodzinę…Co ja gadam nadal
zazdroszczę. Moi znajomi zawsze się cieszą gdy wracamy z misji ich oczy
radośnie świecą gdy tylko przekraczamy bramę wioski. Cieszą się w powrotu do
domu…Dom. Dom Przepełnimy miłością, radością i rodzinnym ciepłem to jest ich
dom. Mój dom różni się jest przepełniony samotnością i bólem.
Zawsze ktoś na nich
czeka. Ktoś ich wita po powrocie do domu. Ktoś zawsze się o nich martwi. Ale
wracając do 10 października , co roku odbywa się wielki festyn na cześć
Czwartego i innych poległych shinobi.Od dziecka nie lubiłem tego festynu.Dlaczego?Odpowiedź jest prosta, odkąd pamiętam mieszkańcy wioski mnie nienawidzili. Co roku ten dzień kończył się wizytą na ostrym dyżurze.Dopiero po dołączeniu do drużyny 7 zacząłem obchodzić urodziny. Może nie były jakoś super, ale nie były takie jak zawsze...Ech...Później Sasuke uciekł z wioski, a ja wyszyłem na 3 letni trening z ero-senninem żeby stać silniejszym...
Czasami maśle że lepiej byłoby gdybym się nigdy nie urodził.Pytacie dlaczego? Po pierwsze Kyuubi nie zaatakowały wioski.Po drugie mama i tata nadal by żyli. Po trzecie akatsuki nie polowało na mnie i nie zaatakowali wioski.Po czwarte Jiraiya nadal żył...Teraz siedzę na wyrytej twarzy Czwartego i użalam się nad sobą.Zajebiste urodziny.
Koniec tak wiem koniec mi nie wyszedł :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz